Unia Rędziny 2-1 Start Soborzyce
Na pierwszy mecz po powrocie do A-klasy udaliśmy się do jednego z faworytów do awansu. W spotkaniu z Unią Rędziny nasza drużyna wypadła bardzo korzystnie. Pomimo nieznacznej porażki zawodnicy Startu pokazali duże zaangażowanie i całkiem spore umiejętności, co pozwala ze spokojem patrzeć w przyszłość.
Unia Rędziny 2-1 Start Soborzyce
0-1 32' Kamil Sztymala
1-1 36' Damian Niezgoda (rzut karny)
2-1 65' Oskar Operacz
Skład Startu: Urbański - Mysłek, Kłos, Nowak (65' Lara), Grabowski M.(76' Struski), - Piekacz, Zygoń, Wodzisławski J., Łopuszyński (85' Ledziński), Sztymala D. - Sztymala K.(90' Grabowski P.)
Początek spotkania to dość nerwowa gra obu drużyn. Unia stworzyła sobie kilka okazji strzeleckich, jednak piłka za każdym razem leciała w środek bramki, gdzie bez problemu wyłapywał ją Dawid Urbański. Podopieczni Artura Mysłka stworzyli co prawda kilka niezłych akcji jednak nie wiele z tego wynikało. Pierwszy strzał na bramkę oddał w 32min. Kamil Sztymala i od razu wyprowadził nas na prowadzenie. Prostopadłą piłkę dograł mu Tomek Piekacz a nasz napastnik po wyprzedzeniu obrońcy umieścił futbolówkę w siatce, uderzeniem pod nogami Michała Tyrka. Niestety ta bramka chyba rozkojarzyła naszą drużynę bowiem już w 36min. zrobiło się 1:1. Po dużym zamieszaniu w polu karnym i niezbyt pewnym wybiciu piłki, gospodarze wywalczyli rzut karny. Faulował nasz grający trener - Artur Mysłek a jedenastkę na gola pewnie zamienił Damian Niezgoda.
Druga połowa to również wyrównana gra z obu stron. Unia gola na 2:1 zdobyła w 65min, po indywidualnej akcji Oskara Operacza. Grający trener z Rędzin popisał się dryblingiem, okiwał dwóch naszych obrońców i pewnym strzałem pokonał Dawida Urbańskiego. Im bliżej końca meczu tym robiło się ciekawiej. Nasi rywale nie wykorzystali rzutu karnego, gdzie świetną interwencją popisał się nasz bramkarz, za to my odpowiedzieliśmy golem z minimalnego spalonego Kamila Sztymali, i bramką zdobytą ręką przez jego brata Damiana, który nie zdążył już w żaden inny, prawidłowy sposób opanować piłki. Oczywiście obie sytuacje doskonale wypatrzył sędzia liniowy i po konsultacjach z głównym gole zostały nieuznane. Poza tym z rzutu wolnego bezpośrednio w słupek trafił Jakub Zygoń.
Podsumowując spotkanie, pomimo przegranej możemy być zadowoleni z naszej gry. Oczywiście pozostaje spory niedosyt, w końcu do remisu zabrakło troszkę szczęścia, jednak podopieczni Artura Mysłka pokazali, że mogą powalczyć jak równy z równym nawet z najlepszymi drużynami w tej lidze. Jeśli będziemy co mecz grali z takim zaangażowaniem to o punkty możemy być spokojni.
Komentarze